sobota, 30 maja 2015

Tymczasem za granicą

Kochani Poszukiwacze!
Często żalicie mi się, że wybieracie się na poszukiwania w swoich rodzinnych miejscowościach i nie znajdujecie misiogrobków, że u nas bieda i takowe są tylko w dużych miastach. I że na przykład za granicą na pewno jest ich więcej i jest czego poszukiwać.
Kochani, w tym właśnie tkwi istota poszukiwań! Jaka przyjemność z tego, że wszystko jest podane na tacy? Powiem Wam, niewielka.

Co do zagranicy to nie wiem, jak wygląda sytuacja na cmentarzach. Być może i tak, że to, co u nas jest dość świeżą modą, na zachodzie jest już standardem i misiogrobki są na każdym cmentarzu i to w większości, ale może tak nie jest i na dzień dzisiejszy nie umiem Wam na to pytanie odpowiedzieć. Ale jeśli jakiś sponsor który ma ochotę się zareklamować na moim blogu chciał mi zafundować wycieczkę po cmentarzach Europy, to ja się bardzo chętnie zgodzę.

Przejrzałam natomiast zagraniczne oferty misiogrobków i są one nieco bardziej atrakcyjne niż nasze, przynajmniej wizualnie. Cenowo jest dość podobnie.
Większość z nich wygląda tak:

Podobno jest to styl europejski, a wykonany jest w Chinach. Nie wiem, może i europejski, nie jestem aż takim ekspertem w tym temacie (jeszcze).

Oprócz tych, nazwijmy je, standardowych, są jeszcze wybitne. Wybitnie brzydkie.
Na przykład ten, też w stylu europejskim i też wykonany w Chinach (widać)...
Z resztą nie ma się czego spodziewać po produkcie, który nazywa się "Cheap Granite Teddy Bear ......"

A tu następna "perełka", tym razem "natural", ale zupełnie nie wiem, co jest w nim naturalnego.
Natomiast ten jest w stylu amerykańskim i jest cholernie słodki i do tego ponad dwa razy tańszy od powyższych.
Nie dajcie się zniechęcić niepowodzeniom! Poszukujcie :)
Pozdrawiam


piątek, 22 maja 2015

Nawał pracy

Z powodu nawału pracy post będzie jeszcze bardziej ubogi niż poprzedni.
Nie mam czasu na wychodzenie z domu, a jednak nie ma to jak prawdziwe poszukiwanie w terenie.
Niestety nieprędko uda mi się do tego doprowadzić.
Wiecie, teraz już wiem, dlaczego jest tak dużo blogów modowych a tak mało misiogrobkowych. Po prostu misiogobkowanie wymaga wyjścia z domu! Oraz poświęcenia jakiegoś czasu, wysiłku w ogóle.
Zaczęłam się zastanawiać, czy nie stworzyć cyklu modowego pt. "Jak ubiera się migiogrobkowy poszukiwacz" ale to bardzo proste pytanie. Mianowicie tak, żeby jak najwięcej elementów ubioru.
Na przykład skarpetki albo spodnie.
No i szukając na komputerze zdjęć nagrobków, które mogłabym Wam pokazać, znalazłam to. To moja stopa z skarpetce z Bartkiem (!!!!!!) w jakimś bucie. Żałuję, że ich nie kupiłam tego dnia.
Poszukiwacze, trzymajcie kciuki za mnie i mój przyszły tydzień, bo nie będzie lekko.

czwartek, 14 maja 2015

Łowy nieudane

Kochani Poszukiwacze!
Nie mam pojęcia, czy to taki dzień dzisiaj czy co, ale wyszłam na łowy pełna nadziei, a wróciłam z niczym.
Ani jednego misiogrobka na horyzoncie. Rozumiecie coś z tego?
Być może to dlatego, że nie poruszałam się w obszarach o zwiększonym prawdopodobnym zagęszczeniu misiogrobków (ta jednostka istnieje! Od teraz).
Właściwie to dziś byłam jedynie w okolicach, gdzie ten współczynnik był bliski zero. Mianowicie w Biedronce, u optyka i w akademiku. Aha no i na wykładzie.
W sumie... jak to wszystko przeanalizować, moje niepowodzenie wydaje się być całkiem logiczne.
Hm.

sobota, 9 maja 2015

Czarny ptak

Poszukiwacze!
Jak już napomknęłam na fanpage'u, w końcu udało mi się wybrać na poszukiwania! I były to poszukiwania owocne.
No, po części. Ale po kolei.

Majówkę spędiłam całkiem pracowicie poszukując misiogrobków w mojej rodzinnej miejscowości. Mamy tam dwie osoby, które chyba hobbystycznie zajmują się kamieniarstwem, bo mają koło domów wystawione nagrobki chociaż wcale nie mieszkają w pobliżu cmentarza. Chyba znalazłabym w nich pokrewne dusze. Choć nie tak pokrewne, jak bym chciała - nie maja wśród swoich kolekcji ani jednego misiogrobka.
Dlatego udałam się na cmentarz. Nie sama oczywiście - bałabym się. Zabrałam ze sobą Faustynę z ulicy Skośnej i bardzo dobrze zrobiłam, bo okazało się, że ma lepszy aparat w telefonie niż ja.
Na naszym małym cmentarzu znalazłyśmy aż dwa misiogrobki, jak na tę powierzchnię naprawdę sporo, tak sądzę. No i zrobiłyśmy zdjęcia. Ech.... Wrzucę je tutaj, choć nie wiem, czy nie umrzecie siedem dni po ich ujrzeniu czy coś w tym stylu, bo na nas osobiście spadła klątwa. Mówię Wam.

 
Najpierw przez cały cmentarz śledził nas straszny ptak. Śmigał pomiędzy grobami jak szalony i ciągle na nas patrzył z wyjątkiem tej chwili, kiedy robiłyśmy mu zdjęcie. Oto ono:

Oraz przybliżenie, żebyście mogli dostrzec, że nie ma dzioba ani oczu, a do tego unosi się kilka cali nad ziemią, bo nie ma nóg.
Żartowałam, to wszystko przez słabą jakość. Tak naprawdę to zwyczajny kos - tak nam się wydawało.
Zaśmiałyśmy się, że to strażnik grobów i jest na nas wściekły za brak szacunku dla tego miejsca, ale już na się odechciało heheszków, kiedy się zorientowałyśmy, że śledził nas także po wyjściu z cmentarza - aż do domów.
To jednak nie był koniec grozy tego dnia. Faustyna z ulicy Skośnej powiedziała mi potem, że tego dnia, wieczorem jej kot wpatrywał się w jakiś punkt nad nią i zachowywał się ogólnie bardzo dziwnie. Z kolei mój kot, który w ogóle za mną nie przepada, przez cały następn dzień siedziałprzy mnie, jakby czegoś pilnował, strzegł. Strsznie? To posłuchajcie tego.
Nazajutrz poszłyśmy się przejść. I co? Tak, spotkałyśmy tego ptaka. Nadal nas śledził.
Nie wiem, kiedy umrzemy, ale coś czuję, że niebawem..


Mimo tego nie ustawajcie w poszukiwaniach!